Pages

10 Jun 2013

I am am I who am I

Przeglądałam sobie wczoraj "odkrywaj muzykę" na Spotify, nową usługę, która na początku nie przykuła zbytnio mojej uwagi. Z nudów w końcu postanowiłam sprawdzić o co kaman i szybko okazało się, że jest to wygodniejszy odpowiednik czegoś co zawsze oferował last.fm no i... przepadłam.
Nie minęło dużo czasy nim znalazłam parę interesujących rzeczy m.in. Pana Patricka Watsona, kolejnego śpiewające mężczyznę z brodą, ale już nie tak smutnego jak Keaton Henson. Śpiewał więc sobie w tle mojego dalszego poszukiwania. Mam... wróć! Miałam kiedyś przypadłość "oceniania po okładce" i wśród niekończącej się listy proponowanych mi artystów przesłuchiwałam tych, których okładka albumu czy zdjęcie w jakiś sposób do mnie przemówiło, wyróżniło się. Przeważnie działało, ale jak się okazywało za jakiś czas, odkładałam w ten sposób w czasie odkrycie czegoś naprawdę pięknego. Tak więc teraz przesłuchuję wszystko. Stało się to taką moją własną wersją nerwicy natręctw. Zdarza mi się godzinami odkładać zaprzestanie poszukiwań z obawy przed przegapieniem czegoś interesującego. Z innymi natręctwami skutecznie walczę dusząc je w zarodku jednak tutaj chodzi o muzykę, więc... mogę się dla niej nie wysypiać. Właśnie dzięki tej obsesji nie potrafiłam wczoraj zignorować pewnej nie zapowiadającej nic ciekawego ikony. Kocham to uczucie gdy sama sobie daję w pysk widząc jak bardzo się pomyliłam, jak to znowu przegapiłabym coś co zagarnęło moją uwagę na kolejnych kilka godzin.



I a m a m i w h o a m i.

Zapowiadało się, że będzie kolejna sytuacja - miłość jednego kawałka. Pełne rozczarowanie. I możliwe, że dałabym sobie spokój, ale jako że równie ważne jak audio jest dla mnie video, zawsze ląduję z nowymi znaleziskami na youtube. I tu nastąpił mój koniec totalny. Chociaż nie byłam przekonana do muzyki, bo w okolice synthpopu nie zapuszczałam się od dawna, pierwszy teledysk jaki zobaczyłam zaintrygował mnie na tyle, że sięgnęłam po następne dla samej przyjemności patrzenia. Jak jeszcze doczytałam (choć gdy połączyłam oblicze wokalistki z muzyką było to dla mnie oczywiste), że mam do czynienia ze Szwecją to już było pozamiatane. Nie wiem na ile oderwałam się od rzeczywistości... Dzisiaj mój last.fm pokazuje, że iamamiwhoami jest na szczycie artystów odsłuchiwanych w ostatnim tygodniu. Niedługo będzie na szczycie odsłuchań miesiąca. Zakochałam się, przepadłam, nie ma mnie. Ale dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że choć muzyka może nie każdemu przypaść do gustu tak cały projekt jest na tyle ciekawy, na tyle inspirujący, że nie mogę się tym nie podzielić. Wszystkie utwory (z dwóch płyt) mają teledyski i tworzą w ten sposób dwie historie. To w sumie nie teledyski tylko filmy krótkometrażowe w specyficznym dla Skandynawii klimacie. Od razu przywiodły mi na myśl "Pieśń z drugiego piętra". No w każdym razie kosmos.


To nie koniec. Nie sądziłam, że da się jeszcze bardziej przepaść, ale to na co trafiłam po godzinach wpatrywania się z niedowierzającym zachwytem w monitor, wywołało u mnie reakcję, którą da się opisać tylko jednym sformułowaniem (przepraszam, nie należę do entuzjastów memów, ale w tym wypadku nie da się inaczej) - mózg rozjebany. Trafiłam na koncert w postaci jednego, wielkiego performance'u odbywającego się lesie, zaczynającego się w nocy, a kończącego się o świcie. Nie ogląda się tego jak koncert, ale jak film. Oszalałam. Nie wiedziałam czy mam się rozpłakać z zachwytu, czy klękać przed komputerem, czy biegać po pokoju i krzyczeć. Chyba robiłam wszystko. Nie pamiętam. Nie jestem w stanie opisać tego słowami, ale to doznanie było i jest tak intensywne, tak orgiastyczne, że aż boli. Dawno tego nie czułam. W ogóle mam wrażenie, że wszystkie emocje jakich może doświadczać człowiek, doświadczam w patologicznie przerysowany sposób. Taka upierdliwa wrażliwość.



Patrzę na tę 28-letnią dziewczynę, która odgrywa całe to przedstawienie i tak strasznie jej zazdroszczę, że tak swobodnie wyraża siebie. Wszystko tu do siebie pasuje, jest autentyczne. Wiem, że mogłabym być nią, wiem, że mam to w sobie, ale nie wiem co za cholerstwo mnie blokuje. W każdym razie patrzenie na nią otworzyło mi to jakieś malutkie drzwiczki w umyśle... jakiś lufcik dla ujścia kreatywności. Czuję jak mnie stymuluje. Jeszcze bardziej niż zazwyczaj myślę sobie jak to nie wyobrażam sobie życia polegającego na odhaczaniu kolejnych punktów kontrolnych byle do śmierci, byle to wszystko się już skończyło. Przecież to nie musi tak wyglądać. Życie może być takie fajne. Chcę żyć tym co kocham, po prostu. Nie muszę mieć z tego pieniędzy, sławy, dziwek i koksu. Myśląc o przeszłości załamuję się nad tym jak wiele czasu i sytuacji zmarnowałam, ale też widzę jak się zmieniłam. Przecież jeszcze rok, dwa lata temu nie byłoby mowy o tym żebym miała bloga, żebym pokazywała całemu światu to co naskrobałam nie obawiając się ośmieszenia. Widzę jak powoli przestaję bać się własnej niedoskonałości.


To tak niesamowite, że znajduje się pewne rzeczy, a czasami one znajdują Ciebie, które potrafią tak mocno zmienić myślenie, a czasami całe życie. Zwrócić je na inne tory. A to często bywa kwestia przypadku czy tak pozornie nieznaczącego wyboru jak kliknąć/nie kliknąć. Wiem, banał. Patrzę jednak w przeszłość i myślę sobie kim bym była gdyby moja siostra słuchała innej muzyki? Gdzie bym teraz była gdybym kilka lat temu została w domu i tym samym nie spojrzała na nieodpowiedniego kolesia? Czy zweryfikowałabym swój system wartości gdyby ktoś kiedyś nie zostawił tu durnego komentarza?
Bardzo ciężko znoszę rozstania. Jeśli tak miałoby wyglądać umieranie zaczęłabym bać się śmierci. Jednak radzę sobie z tym inaczej niż kiedyś. Po ostatniej takiej sytuacji tłumaczę sobie, że pewni ludzie, pewne sytuacje pojawiły się w moim życiu abym ruszyła w końcu dupę i zrobiła coś ze sobą. Płakanie po nich tylko zamazuje obraz rzeczywistości, w której się dzięki nim znajduję. No dobra łzy są nieuniknione, ale nie za dużo, tak troszeczkę. Tylko jedno morze.

Iamamiwhoami w sierpniu zagra w Gdańsku na Soundrive Fest. Jeśli będę akurat w mieście, umrę tam z miłości.
Wszystko do obejrzenia na jej profilu YT www.youtube.com/user/iamamiwhoami


No comments:

Post a Comment