Już inaczej niż jakieś dwa tygodnie temu, nad stresem przeważa ekscytacja. W sumie to tak dziwnie, bo zamiast jakiejś wielkiej mobilizacji, wyleguję się w łóżku godzinami, odkładam wszystko na ostatni dzień, bo nie chce mi się dupska ruszyć. Później będzie płacz...
W każdym razie to co najważniejsze mam.
Kilkakrotni śniło mi się, że zapomniałam zabrać aparatu. Najgorszy z koszmarów.
[Kilka dni później...]
Dziś rano obudziłam się z chrypą i zapchanym nosem. Po naszprycowaniu się różnego rodzaju wspomagaczami na ciało i mózg zrobiło mi się tak niedobrze, że niemal nie zwymiotowałam pod prysznicem. Tymczasem Finn i Jake kipieli w mojej głowie z ekscytacji przekrzykując się nawzajem "Hey dude, what time is it?" licząc, że się przyłączę, ale ekhm...nie czułam żadnej przygody. Dalej w sumie nie czuję.
Dziś rano |
Za nic nie mogę sobie przypomnieć jak rok temu wyglądała moja sytuacja dzień przed wyjazdem. Na pewno nie tak. Jutro o 21 będę w Oslo i nie mam nawet za bardzo pomysłu co ze sobą zrobię. Hahah (nerwowy? śmiech).
Weszłam dziś do kiosku sprawdzić jaki temat tym razem obrała jedyna z dwóch gazet, które od czasu do czasu kupuję, a mianowicie Charaktery i ta-dam "Syndrom Gauguina: marzenie o życiu od nowa". Otworzyłam na wstępniaku i czytam lid:
"Nie raz korci nas, by zacząć wszystko od nowa. Zostawić to, co jest i co nas pęta. Wyruszyć w drogę. Czy tak można?"
Kurwa, co za pytanie. Kupiłam.
Dobra nie owijam już. Ruszam sobie jutro w pizdu. Nie wiem jak będzie u mnie z internetem, ale w miarę możliwości planuję wrzucać jakieś pierdółki na instagram (matilda_aurora).
Idę się pakować, bo jeszcze nawet nie zdecydowałam co ze sobą biorę.
Ciekawe o czym zapomniałam...
No... tak że tego - trzymajcie cieplutko siebie, trzymajcie cieplutko swoje kciuki dla mnie i no... Łuhu!
(Jakoś chyba nie tak miał ten wpis wyglądać)
* * *
Żeby nie było - gify znalezione w google grafika po wpisaniu frazy "finn jake dancing"
No comments:
Post a Comment