Pages

9 Jul 2013

I wanna die... I wanna cry...


Ostatnio nie rysuję. Nie robię zdjęć. Nie chcę nawet myśleć o tym, że mogłabym przysiąść do czegoś, czegokolwiek kreatywnego, a jeśli już myślę to jako o dalekiej perspektywie. Kłębi się we mnie lęk i wzgarda własnymi (nie)umiejętnościami, więc unikam konfrontacji z tą przykrą prawdą.
Oda dawna chcę wrzucić tu coś co nie jest tylko moim smęceniem, ale nie jestem w stanie spłodzić najmniejszej pierdoł, a nic co jeszcze nieopublikowane do publikacji się nie nadaje.
Cóż... nie wiem czy to jeszcze niepokój tym, że nie obawiam się o swoją przyszłość, czy już niepokój właściwy (a raczej uświadomienie sonie braku perspektyw).
W każdym razie moje życie przynajmniej do końca tygodnia będzie prezentować się o tak:
















Nie posiadam obecnie stałego dostępu do Internetu, więc reszta gier oszalała i nie chce się uruchomić. Czytam trzy książki na raz, zwolniłam dziś 20 giga na dysku, jem w nienaturalnych ilościach, degustuję wina z pobliskiego Fresha, maluję paznokcie, czołgam się po podłodze zrozpaczona tym, że zostawiłam przy kasie grahamki i śpiewam (dys)harmonicznie I wanna die, I wanna cry, teatralnie upadając na środku ulicy i trafiając oczywiście kolanem na kamyk.


Nie lubię teraz siebie, ale kiedyś mi przejdzie.

No comments:

Post a Comment