Pages

1 Apr 2013

Mrzonki żonki

Dobra. Nie wiem co się stało tej nocy, ale... łał. Nie nie mam tu na myśli nadrannego snu, w którym byłam detektywem i miałam zająć się oględzinami ciała zamordowanej kobiety, które leżało w ogromnej klatce dla gryzoni, wypełnionej oczywiście trocinami. Nie wiem co dokładnie psychol z nią zrobił, bo wyjrzałam tylko delikatnie zza stołu i gdy zobaczyłam ją w pozycji embrionalnej nie chciałam wiedzieć czy jej kończyny są tam gdzie powinny, a oczy nie leżą obok. Uciekłam do pokoju obok żeby pogadać z jednym z moich szczurów, który w poprzedniej części tego snu (!) był tak utuczony, że ledwo oddychał. Tym razem nie był już balonem i ucieszyłam się, że jednak przeżyje. Poprosiłam żeby nie przeginał z jabłuszkiem. Żeby było zabawniej wszystko miało miejsce w mieszkaniu moich zmarłych dziadków, laska leżała w kuchni, a szczur siedział na fortepianie. Ogólnie Siedem w psychodelicznej wersji.
Ale nie o tym... Pół nocy turlałam się po łóżku próbując zasnąć bo bez mojej zgody gdzieś tam kotłował się plan. No i powstał. Konkretny. Z detalami. Począwszy od dnia dzisiejszego po... gdzieś połowę lipca... Później już wszystko będzie żyło własnym życiem, nie wiadomo jak długo. Tak długoterminowego planu chyba jeszcze w życiu nie poczyniłam. W każdym razie rano okazał się równie sensowny co o 3 w nocy, więc no. I o powadze sytuacji świadczyć może fakt, że pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie do Gdańska było odkurzenie pokoju. Później nie krzycząc za głośno utopiłam pająka.
Trzeba wyrzucić mrzonki z głowy i zająć się sobą prawda? Szkoda, ale jeszcze nic straconego, może przyszłość potoczy się dla nas pomyślnie, a mrzonki kiedyś przestaną być tylko mrzonkami.
Mrzonki - dziwne słowo.
I na koniec kultowe już zdjęcie z rodzinnego archiwum.

Haiti - mama na oślich nogach 
Jeszcze jedno, a nawet dwa.
www.mercworks.net - koleś, który to rysuje to męska wersja mnie
www.philippajrice.com/soppy 

No comments:

Post a Comment