Pages

8 Apr 2013

Mazaczkiiiiiiiiiiii

Aurora i wysyłanie maili.


Odważyłam się i po raz pierwszy postanowiłam zrobić wypełnienia czymś innym niż samym cienkopisem. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział mi, że narysuję coś takiego to bym go wyśmiała. Jest tu sporo błędów, ale nie sądziłam, że w ogóle tak potrafię. Pomijając, że oczywiście musiałam popsuć ostatnimi poprawkami to co wyglądało dobrze.
Zawsze miałam problemy z "kolorowaniem" choć w dzieciństwie dziarsko machałam farbkami portrety. Cieniowanie to niby dość banalna sprawa, ale dla mnie jakiś totalny kosmos. Umiejętność, którą skrycie pragnę posiąść, ale wzbraniam się z nie do końca wiadomych powodów. Cóż... chyba już przestane bo dwa magiczne mazaczki, które dziś kupiłam, a które kosztowały mnie tyle co żarcie na cały tydzień, otworzyły przede mną tę słoneczną drogę do nauczenia się tego z czym tak zwlekałam czyli wspomniane kolorowanie i cieniowanie. Do tego czegoś powyżej użyłam tylko dwóch odcieni zimnej szarości. Jak pomyślę jak pięknie może to wszystko wyglądać w kolorze... Jezusie, Maryjo i wszyscy apostołowie! Nie wiem kiedy ostatnio byłam tak podniecona. Małe radości.

Kumpel zaglądając mi na uczelni przez ramię rozpoznał stył Adventure Time, więc mogę chyba stwierdzić, że opanowałam go w wystarczającym stopniu i czas przerzucić się na coś innego, póki nie dobiłam do punktu, w którym okaże się, że już inaczej rysować nie umiem. Nie powiem, jest to bardzo proste, wygodne i przyjemne w rysowaniu, ale można przez to utknąć i się rozleniwić. Na pewno będę do tego wracać, ale czas ruszyć dalej. Scott Pilgrim, hm?

Sam komiks... cóż... Jest nieprzemyślany. Zaczęłam go podczas świąt wielkanocnych i nie do końca miałam na niego pomysł. Dziś poświęciłam mu te kilka godzin ze względu na mazaczki, które chciałam wypróbować. Ogólnie jestem zadowolona.

No comments:

Post a Comment