Pages

15 Mar 2013

Stranger on Earth

Nie spałam przez ostatnią dobę + 5 godzin. 
Do tego jestem niewolnikiem hormonów. 
Oczekiwany od dawna przyjazd bliskiej mi duszy niestety nie wypalił. Leonard jest szczęśliwy, że nie będzie musiał spać na kartonie po pizzy. Naszej dwójce i tak dość ciasno na tym małym łóżku. Chociaż tyle.
Słucham Sea of love Cat Power i innych pięknie smutnych utworów. Jedyny akt masochizmu emocjonalnego na jaki postanowiłam sobie pozwolić. Za stara już jestem, szkoda czasu na zaawansowane samobiczowanie (cóż za durne słowo).
Dziś chyba po raz pierwszy w życiu autentycznie zasnęłam na uczelni, skulona na krześle w trakcie dłuższej przerwy. Na ostatnich zajęciach żeby nie walnąć głową o ławkę poświęciłam całą swą uwagę bazgrołom i starannym, zbędnym wypełnieniom (niemowlaki raczej nie noszą czarnych śpioszków). Rysuj, rysuj, rysuj... Żeby tylko przypadkiem nie zacząć znowu myśleć, nie analizować, nie nad interpretować. To nie film. Wszystko nie potoczy się według scenariusza jaki napisały mojej tęsknoty. Wyśmiewam samą siebie na głos, karcę się, pukam się w czoło. Jeszcze nigdy tak dużo nie mówiłam do siebie. Zanika to pojawiające się od czasu do czasu ukłucie gdy zdaję sobie sprawę, że ktoś obserwuje z boku moje drugie życie toczące się w bezpiecznej bańce jaką sobie stworzyłam. 
No a co jeśli tym razem jest/mobłoby być tak jakbym chciała? Dłoń ląduje z głośnym plaskiem na moim czole. Chyba nigdy nie wyleczę się z tej wiary w prawdziwą magię, która nie skończy się katastrofą.

No i wspomniane bazgroły z zajęć o manipulacji w komunikacji. Postaci widoczne na dole pierwszego zdjęcia podobają mi się na tyle, że chyba poświęcę im trochę więcej czasu... 


dwunożny stół i krzesło. tak.

1 comment:

  1. Muszę przyznać, że całkiem urokliwie Ci to wyszło. Poprawiasz się.

    ReplyDelete