Pages

10 Mar 2013

Nie wiem

Intuicja. Siedzi spokojnie. Kosmyki włosów przy uszach, które wydostały się z estetycznego nieładu na głowie, falują przy każdym ruchu. Noga założona na nogę, głowa swobodnie opuszczona, splecione dłonie oparte na kolanie. Zero napięcia. Delikatny, stoicki uśmiech. Przymknięte powieki. Równomierny oddech.
Obok Zdrowy Rozsądek tańczy kankana. Przygarbiony, wyrzuca ugięte w kolanach, opięte siatką kabaretek, owłosione nogi. Chwieje się na wysokich obcasach, niezdarnie macha falbaną sukienki zahaczając nią co chwilę o wielkie złote kolczyki. Czerwona twarz, grymas wycieńczenia i szeroko otwarte usta próbujące złapać jak najwięcej powietrza. Poprawia sterczące z czubka głowy pióro, które sterczeć już nie może, a zamiast tego lata z boku na bok jak metronom.
Tańczy i sapie, dyszy i dmucha. Uch - jak gorąco! Puff - jak gorąco! Co chwile zerka kątem oka na wciąż niewzruszoną koleżankę. Rusza w jej kierunku ociężale. Wbija obcasy w parkiet. Potyka się o wystający panel, ale łapie równowagę. Skacze po orbicie w okół Intuicji od czasu do czasu opierając się o krzesło, na którym ta siedzi.
I tak już drugi miesiąc.

Kiepska ta metafora, adekwatnie do sytuacji.


No comments:

Post a Comment