Pages

3 Feb 2013

Zero

Zawsze gdy zjeżdżam do domu po kilkumiesięcznej nieobecności, w pewnym momencie gdy popijam sobie z mamą wino, odczuwam potrzebę sięgnięcia do szuflady zawalonej albumami i wielkimi, startymi ze starości kopertami z folią bąbelkową, w których trzymamy sporą cześć zdjęć, głównie tych starych, czarnobiałych z czasów młodości rodziców. Przeważnie poszukuję jednego konkretnego zdjęcia. Miałam dziś niebywałe szczęście bo zdjęcie, o które mi chodziło leżało na samym wierzchu. Nie powstrzymało mnie to jednak przed wywaleniem całej zawartości szuflady na podłogę. Tak jak zwykle usiadłam dziś na podłodze i zaczęłam oglądać. Robiłam to już tysiące razy, ale zawsze znajduje jakieś zdjęcie, które widzę po raz pierwszy. Zdumiewa mnie to za każdym razem. Zakochałam się dziś w tych zdjęciach. Miałabym ochotę zabrać wszystkie do Gdańska i wykleić sobie nimi cały pokój łącznie z sufitem. Pomijając kwestie estetyczne najcudowniejsze jest to, że do każdego z setek tych zdjęć podpięta jest historia. Jeśli chodzi o moją rodzinę są to raczej historie mniej lub bardziej idiotyczne/absurdalne. Jak na przykład ta jedna, którą dziś usłyszałam, wiążąca się z tym zdjęciem. 

 

Przychodząc na świat poznałam obu dziadków jako łysych i trudno mi nawet wyobrazić sobie, że kiedykolwiek mieli włosy. Stąd padło moje pytanie czy to co widać na zdjęciu - bujne owłosienie - jest prawdziwe. Po odpowiedzi "nie", odetchnęłam z ulgą. No ale skąd w takim razie te włosy? Otóż.. mój ojciec, któregoś razu standardowo spotkał się z kolegami by spożywać pewne napoje. Jeden z nich w wyniku alkoholowego rauszu postanowił ogolić sobie głowę na zero. Były to czasy kiedy hm... delikatnie mówiąc, łysina nie będąca wynikiem naturalnego procesu nie była czymś popularnym/atrakcyjnym. Jak można przypuszczać, mój ojciec pomyślał sobie wtedy "co, ja się nie ogolę? on się ogolił, to ja się nie ogolę?" I się ogolił. Wrócił w nocy do domu mijając stojącą w drzwiach zszokowaną żonę i walnął się do łóżka. Rano wstał, poszedł do łazienki, spojrzał w lustro i złapał się za (łysą) głowę. Nie byłoby to nic strasznego gdyby nie fakt, że tatuś był muzykiem i na dniach ruszał koncertować za granicą. Dwie, białe, błyszczące głowy na scenie byłyby dość... zastanawiające. Panowie postanowili więc pożyczyć z teatru dwie peruki. W tym okresie odwiedziła nas na śląsku rodzina i ten busz, który widać na głowach dziadków to właśnie wspomniane peruki. Dziewczę po środku to nie ja tylko moja najstarsza siostra. 
Tacy z nich kawalarze.




Zdaje się, że aparat, który trzyma w ręce to ta sama Zorka, której używam




 

Siedzę, piszę to, myślę o tych zdjęciach, a w radiu leci "Znów jesteś ze mną" De Mono. W tym domu czas się chyba zatrzymał.
 

P.S. Już wiem skąd mam zwyczaj gadania do siebie...

P.S.2  Jakim cudem można zadurzyć się w człowieku, którego się nigdy nie spotkało?

4 comments:

  1. Na dziś http://tinyurl.com/acjjo5z

    ReplyDelete
  2. aż tak pogłaskałem się po mojej paru-dniowej łysinie z tego wszystkiego. Jakoś tak wyszło właśnie, że niedawno siedziałem u siebie na łóżku i jakiś taki niepokój mnie naszedł, nie miałem co ze sobą zrobić, i robiłem się niecierpliwy, a ponieważ nie lubię przyznawać przed sobą że jestem czymkolwiek innym niż najświętszą oazą spokoju, postanowiłem to zwalczyć i przez pięć godzin siedziałem w nicnierobieniu i niecierpliwiłem się, aż w końcu wstałem, poszedłem do łazienki, i pierwszy raz w życiu zgoliłem sobie czerep. Gdzieś tam tliły się myśli że fatalnie to będzie wyglądać, ale czasami chyba mniejsze znaczenie im się przypisuje. W każdym razie wyglądam fatalnie. I czuję się też jakiś taki bardziej otwarty i pewny siebie przez tą łysą dyńkę, i niekoniecznie mi się to podoba.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po pierwsze wybacz, ale wyobraziłam to sobie... i Ciebie... i... mama już nie reaguje na moje wybuchy śmiechu. Niech ewentualnie pocieszy Cię fakt, że poprawiłeś mi humor - od rana smutek jakiś durny w powietrzu lata.

      Znam ten stan. Przeważnie ląduję wtedy w wannie po czym z niej wychodzę, wracam do łóżka, znowu się niecierpliwię przez jakiś czas, gdy w końcu przychodzi mi na myśl czy może by nie pójść się wykąpać... Bywa też, że idę coś upiec/ugotować nie z głodu, a dla samej czynności. Z bardziej drastycznych, kiedyś zdarzyło mi się wstać w środku nocy żeby przekłuć ucho. Zrobiłam co miałam zrobić i poszłam słodko spać.




      Delete