Pages

24 Dec 2013

Kevin sam w dolinie

Hoł hoł hoł!
Daruję sobie życzenia, bo nie potrafię, ale że są święta to pozwolę sobie na pewną refleksje.
Po raz pierwszy spędzam święta sama (tak sama, SAMA) i powiedzieć muszę, że jest tak spoko jak się spodziewałam... Po raz pierwszy nie obżarłam się na święta (pomijając święta gdy włączył mi się jadłowstręt) jak świnia. Spędziłam z rodzina godzinę na skype i zmęczyłam się tak jak podczas klasycznej kolacji. Na szczęście tym razem mogła po prostu kliknąć "rozłącz".
Z rana włączyłam Kevina samego w domu i oglądałam go oczami 6-letniej Matildy, nie rumieniąc się jak wtedy, ale krzycząc w poduszkę. Do teraz jest ze mną. Zrobiłam też coś co nie dawało mi spokoju od miesięcy. Święta to dobry czas na rozliczanie się ze swoich błędów.
Słuchałam sporo świątecznego jazzu i bluesa. Porysowałam nawet. I nie idę na pasterkę (czyt. nawalić się ze znajomymi). I co najważniejsze - od wyjścia po zakupy nie przebrałam się w piżamę. To jest coś...
To był dobry dzień.



No comments:

Post a Comment