Pages

14 May 2013

Mam ostatnio jakieś blogowe ADHD - wrzucam coś, podmieniam, zmieniam, kasuję, znowu wrzucam... totalny bezsens. To chyba dlatego, że mam potrzebę wywalenia czegoś z siebie, ale nie chcę robić tego słowami. Za dużo tu pieprzenia. Niestety nie mam ostatnio czasu na rysowanie, a i jakoś nic przez palce nie przechodzi, bo choć mam morze rzeczy do przelania na papier to jakoś się zablokowałam. Dlatego pozwoliłam sobie pójść na mały kompromis żeby zaspokoić swoje tęsknoty, ale nie stracić za dużo czasu i na szybciora odpicowałam (jeśli można to tak nazwać) mazaczkami dawny rysunek. Miałam ich kilka do wyboru, ale tego nie bałam się zepsuć, a poza tym ostatnich kilka dni (szczególnie internetowa zaczepka pewnej obcej mi osoby) wywołało we mnie śmiech jaki towarzyszył mi przy rysowaniu tegoż dzieła. Przypomniałam sobie o moim przezabawnie żenującym życiu uczuciowym i nie mogłam się powstrzymać.



Ponadto odkopałam stary plakat jaki sprezentowałam byłemu współlokatorowi na urodziny i choć widzę w nim multum błędów to przyznam, że nadal mi się podoba. Jak na mój pierwszy (do tej pory jedyny) tak zaawansowany projekt i nieznajomość illustratora sądzę, że nie jest najgorzej. 



W czwartek spotkanie z Jerzym Szyłakiem w bibliotece manhattan aka pracowni komiksowej (swoją drogą mam ambitny plan pojechać w tym roku do Łodzi na MFKiG bo zapowiada się wyśmienicie), a już niedługo Streetwaves i związany z tym projekt Papergirl, do którego mam zamiar w tym roku się przyłączyć.

Skaner. Potrzebuję skaner.

No comments:

Post a Comment