Bił od niego taki smutek i świadomość beznadziei życia jakie prowadzi, że słuchałam go w milczeniu, a gdy wyszedł opadłam na krzesło i załkałam gdzieś w środku.
Jeśli po wakacjach zmuszona będę wrócić do Polski, raczej nie trafię do Trójmiasta. Ciekawa jestem jak to się wszystko potoczy. Ta niewiadoma nie wywołuje we mnie strachu - otwiera mnie na możliwości. Póki co zaciskam zęby na tych kilka miesięcy. Robię co trzeba i kumuluję energię.
Zabrałam się w końcu za Bukowskiego. Czytam "Szmirę" (jedyna dostępna w bibliotece) i stwierdzam, że tak, dostałam to czego się spodziewałam. A nawet więcej - myślę, że to przedsmak tego co mnie czeka. Oczywiście mówię o stylu. Na temat merytoryki się na razie nie wypowiadam, bo nie skończyłam, ale nasłuchałam się na jego temat tyle, że mam dość wygórowane oczekiwania. W każdym razie wchodzi mi tak dobrze, że nie mogę powstrzymać się od spisywania cytatów przedstawiających te cechy jego pisarstwa, które smyrają mnie po szarych komórkach. Nic mądrego.
Byłem utalentowany. Jestem utalentowany. Czasami patrzę na swoje dłonie i wiem, że mógłbym być wielkim pianista albo kimś. A co robiły w życiu moje dłonie? Drapały jaja, wypisywały czeki, wiązały sznurowadła, naciskały spłuczkę kibla itd. Zmarnowałem swoje dłonie. I swój umysł.
[…] wszystko pachniało jak wilgotne pierdnięcie.
Oczy miałem błękitne, buty stare i nikt mnie nie kochał. [dotychczas mój ulubiony]
No i jeszcze jeden.
No comments:
Post a Comment