Pages

12 Jul 2015

Something something

oczywiście literówka...


Jestem ostatnio w bardzo dziwnym zakątku mojej głowy. Niby wszystko jest ok, ale coś uwiera. Wciąż coś nie pasi. Myślałam, że się przegrzałam i potrzebuje odpocząć od ludzi, więc w piątek po pracy pojechałam w kierunku Þingvellir uzbrojona w kilka niezbędnych rzeczy jak namiot, śpiwór, czekolada etc. Miało mnie nie być cały weekend, ale już wieczorem, leżąc w namiocie gdzieś pośrodku niczego, 11 km od parku, wiedziałam, że to nie to. Wstałam rano, zebrałam manatki i szłam. Czułam nieodparta potrzebę kroczenia poboczem bez wystawiania kciuka do każdego, sporadycznie nadjeżdżającego samochodu. I tak bym sobie szła gdyby nie te cholerne meszki, które wlatują w każdy otwór Twojej głowy gdy jedyne czego pragniesz w danym momencie jest Ty i droga. Zaczęłam więc łapać stopa byle tylko uwolnić się od tego cholerstwa. W końcu się udało i dojechałam pod sam dom z gadającym do siebie pod nosem młodym Islandczykiem o imieniu Andri.

Coś było nie tak. Z jednej strony zatęskniłam za włóczeniem się, wspominałam drogę z Bergen do Polski. Noc spędzona pod gołym niebem, na brzegu jeziora gdzieś w krzakach na poboczu drogi wciąż jest w top dziesiątce moich doświadczeń. Z drugiej zaś... nie czułam tego podniecenia, dreszczyku emocji. Zwalam winę na fakt ciepłego łóżka czekającego na mnie gdy tylko przyjdzie mi na to ochota. Ale przyznać muszę, że mi ta jedna nocka pomogła. Dodała mi odrobinę pewności siebie i chęci wypuszczania z ust słów w kierunku poniektórych osobników ludzkich.

Wciąż jednak jest jedna rzecz, która spędza mi sen z powiek. Próbuje nie robić z tego problemu, bo obiektywnie patrząc jest to żaden problem, a jedynie kolejna, wielka, potencjalna zmiana. Co natomiast jest problemem to fakt, że nie do końca jej chcę, a co pewne  - nie jestem na nią gotowa. Nie chce mówić o co chodzi, bo narazie wszystko jest w fazie "może", ale to "może", może obrócić w proch moje obecne szczęście. Pracuję nad tym żeby tego uniknąć. Nie wiem tylko jak.

Więc zdjęcia. Random.









1 comment:

  1. bo to bylo najwieksze kłamstwo jakie wmawiałem sobie i ludziom- że droga sie nie może przejeść. Przejada się, stopy się nudzą, stopy potem nie pomagają

    ReplyDelete