Ale nie o tym... Pół nocy turlałam się po łóżku próbując zasnąć bo bez mojej zgody gdzieś tam kotłował się plan. No i powstał. Konkretny. Z detalami. Począwszy od dnia dzisiejszego po... gdzieś połowę lipca... Później już wszystko będzie żyło własnym życiem, nie wiadomo jak długo. Tak długoterminowego planu chyba jeszcze w życiu nie poczyniłam. W każdym razie rano okazał się równie sensowny co o 3 w nocy, więc no. I o powadze sytuacji świadczyć może fakt, że pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie do Gdańska było odkurzenie pokoju. Później nie krzycząc za głośno utopiłam pająka.
Trzeba wyrzucić mrzonki z głowy i zająć się sobą prawda? Szkoda, ale jeszcze nic straconego, może przyszłość potoczy się dla nas pomyślnie, a mrzonki kiedyś przestaną być tylko mrzonkami.
Mrzonki - dziwne słowo.
I na koniec kultowe już zdjęcie z rodzinnego archiwum.
![]() |
Haiti - mama na oślich nogach |
www.mercworks.net - koleś, który to rysuje to męska wersja mnie
www.philippajrice.com/soppy
www.philippajrice.com/soppy
No comments:
Post a Comment